Kim jest PLUS? 🤔​ 🌈​

Skrót liter z LGBTQ+ jest łatwy do rozwinięcia: L jak lesbijki, G jak geje, B jak osoby biseksualne, T jak osoby tranpłciowe oraz Q jak queerowe. 

Pod “plusem” natomiast kryje się dalsza i duża różnorodność, do której zdefiniowania potrzeba ciągłego rozwoju w obszarze języka inkluzywnego i tak dobrego słownika, jak ten stworzony przez ekipę TNV, we współpracy z seksuolożką i psycholożką Agatą Loewe z Instytutu Pozytywnej Seksualności oraz językoznawcą doktorem Tomaszem Łukaszem Nowakiem z Uniwersytetu Wrocławskiego… Brawo Wy! Będę tu często zaglądać! https://tvn24.pl/premium/lgbtq-plus-co-to-znaczy-zbior-pojec-ktore-pozwola-zrozumiec-swiat-ludzkiej-plciowosci-i-seksualnosci-lista-5755225 

Dlaczego warto rozumieć różnorodność i szanować każdego? 

Żyjemy w tych czasach, gdzie na szczęście tematy tabu przestały być aż tak skrywane. Zadajemy pytania i szukamy odpowiedzi. Otwieramy się na to, że różnorodność jest ciekawa i kolorowa, pozytywna i radosna, niesie zdrowie psychiczne i fizyczne jeśli tylko damy sobie szansę ją rozumieć. Jesteśmy coraz odważniejsi, by mówić o sobie i swojej seksualności w kategorii „taka/taki jestem i to jest OK” niżeli wstydu i przekonania, że jestem zbyt dziwna_y, by ktokolwiek chciał mnie zrozumieć.  Co też ważne, zauważyliśmy, że szukaliśmy zła nie tam gdzie trzeba. Źli, to są ludzie, którzy niszczą środowisko naturalne, przyczyniają się do rozwoju pandemii i kryzysów finansowych czy humanitarnych. Wojna jest złem. LBGT+ jest.. tęczą.

Orientacja seksualna to nie choroba ani ideologia – mam nadzieję, że każdy to już wie… Tacy się rodzimy i to jest OK. A miłość to miłość – nie Twoja sprawa, kogo kto kocha, jeśli ta miłość Ciebie personalnie nie krzywdzi. Bo oczywiście ze złamanymi sercami – nie będę dyskutować ;). Kobieta cz mężczyzna czy ono – jakie to ma znaczenie? Bądźmy #genderblind i rozmawiajmy na tematy, które nas razem fascynują, rozwijajmy talenty, które mamy od urodzenia, róbmy to, co nam daje radość – bez względu na płeć oraz fakt, że ja kobieta noszę spodnie a mężczyzna chce nosić spódnicę. No i co, że tak chcemy? Komu to robi krzywdę?

Coming out to jedno z definicji, które znajdziecie w słowniku oraz coraz częściej słyszane określenie w przestrzeni publicznej. Kolejna osoba zrobiła „comig out” [z ang. „come out”] czyli ujawniła swoją orientację seksualną i/lub tożsamość płciową wśród bliskich osób oraz otwarcie o tym mówi. Ten proces u niektórych może trwać całe życie. Wiele czynników społecznych, rodzinnych oraz samoakceptacja mają na to ogromny wpływ. Etap dumy jest momentem, w którym dana osoba jest zdolna do dzielenia się tą informacją z innymi obcymi osobami.

„Duma” (z ang. „pride„) to też słowo, które znalazłam w słowniku inkluzywności LGBT+. Słowo – sztandar, używane podczas pierwszych manifestacji równościowych w Stanach Zjednoczonych i zamieszek im towarzyszących, stało się wyrazem postawy afirmatywnej, celebrującej własne poczucie godności i społecznej widoczności osób LGBTQ+.  Duma jest zatem przeciwieństwem „wstydu”, „poczucia poniżenia”, „dyskryminacji społecznej”, „napiętnowania”. Jest to słowo – walka o godność i poszanowanie. Ważne słowo.

Zastanawiam się i wciąż nie wiem… Dlaczego osoby takie jak ja, heteronormatywne, są definiowane jako jedyne normatywne, czyli normalne. Skąd takie założenie, że to jest właśnie norma, jedyne właściwe podejście, niewymagające wyjaśnienia i będące punktem wyjścia do porównywania innych zjawisk i pojęć, dotyczących orientacji seksualnej i płci? W słowniku czytam, że do „heteronormy” coraz częściej włączane są dodatkowe czynniki „normalności”, jak typy relacji (preferowana monogamiczna) oraz preferowane formy uprawiania seksu (tu pożądaną jest seks penetracyjny). Rozumiem, że Bóg tak chciał? Myślicie, że to przez Adama i Ewę? 🙂 Czyli heteronormatywny mężczyzna, który uprawia przemoc fizyczną lub psychiczną na swojej partnerce płci żeńskiej oraz gwałci ją seksem penetracyjnym jest normalny, natomiast para homoseksualna, która się kocha, szanuje, prowadzi godne życie i chce adoptować dzieci, np. te porzucone w domach dziecka przez „normalne” rodziny – jest anomalią? ideologią?… Hm.. serio, ja tego nie rozumiem…  

Język inkluzywny, czyli włączający, to głos oraz spojrzenie na świat przedstawicielek i przedstawicieli grup społecznie przemilczanych, marginalizowanych czy dyskryminowanych. Inkluzywność sama w sobie nie jest rodzajem poprawności politycznej czy językowej, a wyrazem wrażliwości społecznej i stosowności języka.

Słownik inkluzywny cały czas się zmienia. Do użycia wchodzą nowe pojęcia i słowa. Zarówno naukowczynie i naukowcy, jak również społeczności osób społecznie wykluczanych, cały czas szukają nowych sposobów mówienia i opisywania rzeczywistości. Nawet ja, wyczulona na język inkluzywny, nie zawsze jestem na bieżąco za zmianami, jakie zachodzą w języku powszechnym oraz wykorzystywanym we współczesnej humanistyce. Piękne jest jednak to, że każdego dnia się uczę nowych pojęć, nazw, określeń dotyczących życia społecznego, ludzkiej różnorodności i coraz lepiej rozumiem, jakie słowa ranią a jakie dodają odwagi.

W słowniku inkluzywnym LGBT+ znalazłam zupełnie nowe dla mnie pojęcia, jak asy (osoby ze spektrum aseksualności), afobia (w analogii do ksenofobii, czyli fobia społeczna do osób, które z pogardą odnoszą się do osób aseksualnych); bicourius (ciekawość i/lub otwartość na zachowania seksualne z osobami tej samej płci i odmiennej do typowych partnerów seksualnych danej osoby); deadnaming (przemocowa i upokarzająca postawa wobec osoby transpłciowej, polegająca na uporczywym używaniu imienia metrykalnego); neutratyw (gramatycznie rodzajnik neutralny (nijaki), które nie przypisuje konkretnej osobie przynależności do jakiejkolwiek płci); czy stres mniejszościowy (forma stresu doświadczanego na co dzień, wynikająca bezpośrednio z przynależności do społeczności mniejszościowej).

Warto też zwrócić uwagę, że „lgb” odnosi się do orientacji seksualnych, „t” – transpłciowości – jest określeniem parasolowym i dotyczy tożsamości płciowej, a literka „q” dotyczy zarówno orientacji seksualnych, jak i tożsamości płciowych, które wymykają się heteronormatywnym klasyfikacjom głównego nurtu.

W psychologii i studiach genderowych coraz częściej funkcjonuje skrót GSRD – gender, sex and relationship diversity, czyli różnorodności genderowe, seksualne i relacyjne. Jest to bardziej korelująca ze stanem faktycznym alternatywa do skrótu LGBTQ+, bo w pełniejszy sposób obejmuje osoby nieheteroseksualne i tożsamości inne niż cispłciowe.

Tęczowo?

Tęczowa flaga traktowana jest obecnie jako główny symbol społeczności osób LGBTQ+ oraz holistycznie ujętego tematu szacunku do różnorodności. Symbol ten swoje źródła ma w starożytnych mitologiach, kulturach i religiach, gdzie symbolizował boskie posłannictwo, przymierze miedzy bóstwem a człowiekiem czy symbol pokoju. W 1978 roku Gilbert Baker wymyślił ośmiobarwną flagę, która miała być wyrazem dumy osób LGBTQ+. Każdy kolor symbolizował coś innego – seksualność, życie, ukojenie, światło słońca, naturę, sztukę, spokój i harmonię oraz duchowość. Ostatecznie jednak powszechnie używana jest flaga z sześcioma barwami: czerwoną, pomarańczową, żółtą, zieloną, niebieską i fioletową, natomiast reprezentacje poszczególnych orientacji seksualnych i tożsamości płciowych przyjęły własne wersje tęczowych flag, aby zwrócić uwagę na własną grupę. Poszczególne flagi znajdziecie na stronie TNV, której link jest w tekście.

Reasumując, słownik inkluzywny jest bardzo bogaty i trudno wszystko spamiętać. Warto więc do niego wracać i go uzupełniać, by dawać ludziom odwagę do bycia sobą i coming out’u. Dzięki temu, zamiast stresować się, co ludzie o nich pomyślą, będą mogli skupić się na życiu zawodowym i prywatnym. Ich szczęście jest także w naszych … słowach i myślach! Pamiętajmy o tym.

Dodaj komentarz

Skip to content